sobota, 29 września 2012

Rozdział 12

                                                                         Z punktu widzenia Alex .
No cóż Jacka nie było byłam sama w pustej sali . Było cholernie nudno .
- Dzień dobry panno Sparks .
- Dobry .
- Będzie pani miała nowego wspólokatora  .
- O fajnie, a kto to?
- Dziewczyna w pa ni wieku . Nijaka Tiffany ...
- Kurwa! - prawie wrzasnęłam . - ojej przepraszam .,
- No cóż zaraz powinna przyjść .
- Aha, no dobrze . A wiadomo z jakich powodów tu jest?
- Straciła przytomność na dłuższą chwilę, musi być na obserwacji .
Nie powiedziałam nic byłam strasznie wkurwiona .
- Cześć . - usłyszałam ją . Usiadła na łóżku i zaczęła się rozpakowywyać .
- Pierdol się . - powiedziałam i odwróciłam . Gapiłam się bezsensownie w okno . 
Nagle usłyszałam głos Harrego . Spojrzałam w stronę jej łóżka, no i co? zobaczyłam akurat moment jak się lizali . 
- Możecie wymieniać się śliną gdzieś indziej? - spytałam i zmierzyłam ich morderczym spojrzeniem .
- No Alex przestań ! - powiedział Harry .
- Nie . 
- No czemu?
- Bo mam kurwa taki kaprys! 
- Jesteś zła o to ze się z tobą nie przywitałem?
- Tak kurwa! Prawie umarłam, ale kurwa się będę przejmować że jakiś lokowanym chujem . Bravo! - powiedziałam . Tak na prawdę zdenerwowało mnie to że nadal z nią jest . W tym momencie żałowałam że Jack nie mógł sobie zrobić czegoś poważniejszego. Wtedy siedział by tu ze mną .
- Ej ty lokowany człeku! 
- Hmm?
- Nie wiesz może czy moja siostra ruszy dzisiaj do mnie swe zacne dupsko?
- Nie przyjdzie . Gdzieś z Zaynem pojechała .
- Zajebiście kurwa zajebiście .
Najgorszy dzień w moim życiu ! Nie wiedziałam co mam ze sobą robić . Jak wymieniali się tymi cholernie czułymi słówkami typu kotku, misiu, słoneczko . Myślałam ze się zrzygam . 
- Papa kochanie będę tęsknić - powiedział Harry wychodząc .
- Jakie to kurwa urocze, mogę już rzygać?
- Czemu ty jesteś taka złośliwa?
- Bo się kurwa wkurwiłam . 
- Ona jest taka od samego rana .
- I ty mi się dziwisz?! 
- Tak .
- No kurwa być z taką osobą jak ty w jednej sali to tortury . 
- No chyba z tobą .
- A weź kurwa zamknij swój wytapetowany ryj bo twoje gadanie jest tak bez sensu jak fakt że żyjesz . 
- Pf .
- A chuj ci w dupę Idę spać !  - powiedziałam i próbowałam zasnąć . Straszne dużo spałam w tym szpitalu, ale co miałam robić jak nie było nic ciekawego do roboty?
*Oczami Zayna*
Postanowiłem, że dzisiaj Alex odpocznie sobie od nas i nie pójdziemy do niej. Z resztą Harry dzisiaj miał się udać do tej suki Tiffany, bo też trafiła do szpitala, więc wpadnie do niej przy okazji.
Spakowałem nas w jedną torbę. Postanowiłem, że wyjedziemy dzisiaj na cały dzień, a następnego dnia byśmy wrócili. Przy okazji przygotowałem trochę jedzenia. 
Robiąc, śniadanie usłyszałem, że ktoś schodzi na dół. Tak ciche kroki mogła mieć tylko Caroline. Odwróciłem się i ujrzałem jej piękną, zaspaną twarzyczkę. 
-Cześć kochanie. - powiedziałem i cmoknąłem jej usta.
-Cześć. - uśmiechnęła się.
Położyłem dwa talerze na stół i zasiedliśmy do wspólnego jedzenia. Powiedziałem jej o tym, co będziemy robić w ciągu najbliższych dni. 
-Jak mnie złapiesz, to przez ten czas będziesz mógł robić ze mną, co chcesz. - uśmiechnęła się i wybiegła z kuchni.
Przez chwilę nie dotarło do mnie, co powiedziała, ale kiedy się ocknąłem wybiegłem od razu za nią. Najpierw sprawdziłem taras, lecz jej tam nie było, więc wróciłem do domu. Przeczesałem cały salon, łazienki na dole i jej nie było, czyli musiała być do góry!
Wchodząc po schodach usłyszałem cichy śmiech. Sprawdziłem naszą sypialnię - brak żywej duszyczki. W łazienkach tak samo, czyli schowała się u któregoś z chłopaków.
Na pierwszy ogień zacząłem od Louisa. Zapukałem po czym wparowałem do sypialni. Chłopak krzątał się w bokserkach po pokoju i uświadomił mi, że za kilka dni musimy wracać do pracy.
Zapukałem do drzwi sypialni Liama i wszedłem. Pościelone łóżeczko, a chłopak robił twitcama. Krzyknąłem Vas Happenin?! po czym opuściłem pomieszczenie. 
Zostały mi sypialnie Nialla i Harrego, więc zacząłem od żarłoka. Chłopak oglądał telewizję i obżerał się popcornem.
-Nie widziałeś może Caroline? - zapytałem.
Wskazał mi drzwi na przeciwko, czyli sypialnię loczka. Wyszedłem i zapukałem do kolejnych drzwi.
-Albo Charlie wyjdziesz po dobroci, albo po złości. - krzyknąłem.
-O czym ty gadasz? - udawał zdziwionego.
-Twoja mina była bezcenna. - parsknąłem śmiechem
Rozejrzałem się po pokoju i mój wzrok padł na szafę. Była lekko uchylona, a przez to mogłem zobaczyć niebieski materiał - czyli koszulkę Charlie.
Po cichu podszedłem i gwałtownie otworzyłem szafę. Z niej wyszła zszokowana Charlie. 
-Co się stało? - zapytałem.
-Nigdy więcej nie poproszę cię o pomoc Styles! - krzyknęła i rzuciła w niego jego bokserkami.
Za plecami trzymała swoją bieliznę. Spojrzałem podejrzliwie na Harrego, lecz ten udawał znowu zdziwionego, że nie wie, skąd to ma.
Wyszliśmy razem i skierowaliśmy się do naszej sypialni. Tam moja dziewczyna przebrała się, uczesała i pomalowała. 
Uradowana wyszła z łazienki, złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą. Wziąłem szybko walizkę i zeszliśmy na dół. Pożegnaliśmy się z chłopakami.
Caroline usiadła na miejscu pasażera, a ja zająłem miejsce kierowcy i ruszyliśmy przed siebie. W zasadzie to pojechaliśmy do wynajętego domku. 

piątek, 7 września 2012

Rozdział 11.

Perspektywa Charlie.
Kiedy wracaliśmy ze szpitala od Alex, wstąpiliśmy jeszcze do mojego domu. Musiałam zabrać ze sobą jeszcze parę innych ciuszków i bieliznę, gdyż widocznie Zayn'owi nie śpieszyło się, żeby mnie odstawić do domu. 
Będąc już w domu udałam się pod prysznic. Przebrałam się w piżdżamę, składającą się z niebieskich majtek i koszulki. Z mokrymi włosami weszłam do pokoju Malika i postanowiłam pomalować sobie paznokcie. Usiadłam na wielkim łóżku i z kosmetyczki wyjęłam neonowy lakier. Neonowym zielonym pomalowałam sobie paznokcie u rąk i stóp. 
Dawno nie korzystałam z komputera, więc postanowiłam, że odwiedzę portale typu facebook czy twitter. Po zalogowaniu się na twitter'a sprawdziłam, że mam bardzo dużo followers. 
- Pół miliona? No nieźle... - powiedziałam sama do siebie.
Okazało się, iż każdy z chłopców mnie follow, więc się nie zdziwiłam, a po za tym jestem dziewczyną Malika  i na pewno już ktoś o tym wie. Później byłam zmuszona na podziwianie moich zdjęć z Malikiem lub kimkolwiek dodanych przez Horana, Tomlinona, Stylesa i Payne, z resztą również jak i samego pana Zayn'a. 
Zamknęłam laptopa z wielkim uśmiechem na twarzy i poszłam do łazienki. Zmyłam z twarzy resztki makijażu i zeszłam na dół. Zobaczyłam jak chłopacy grają sobie w Fifa 12. Nie chciałam im przeszkadzać, więc cichaczem weszłam do kuchni i zabrałam stamtąd wodę oraz jakieś żelki. Jednak postanowiłam sobie jeszcze zrobić kakao.
Kiedy z wodą, kubkiem z kakaem i żelkami chciałam wyjść z kuchni, poczułam na sobie pięć par ślepków. Zaśmiałam się w duchu. Po chwili już wiedziałam, dlaczego wszystkie pary oczu domowników są skierowane na mnie - otóż byłam w majtkach i koszulce, pod którą nie miałam stanika i na dodatek krople wody spływające z moich włosów na moją koszulkę sprawiały, iż była mokra. 
Zabierając wszystkie potrzebne rzeczy odwróciłam się i w tym momencie zobaczyłam wszystkich chłopaków patrzących na mnie niczym głody lew na antylopę. Nie wytrzymałam i wybuchnęłam śmiechem i przy okazji oblałam sobie rękę kakaem.
-Aua! - wrzasnęłam machając ręką.
Od razu przy mnie znalazł się Zayn, który wsadził moją rękę do kranu pod zimną wodę. Śmiałam się nadal, mimo że odczuwałam pieczenie na ręce, które spowodowane było wylaniem na siebie wrzątku. Ale cóż! Takie są uroki mieszkania z piątką facetów pod jednym dachem.
-No i z czego to się tak ryjesz? - zapytał Niall lekko podirytowany.
-No z was dekle! 
-A co niby w nas jest zabawnego? - dociekliwie zapytał Hazza.
-Wiesz, to nie ja patrzę się na wasz tyłek lub ... no wiecie o co mi chodzi. - parsknęłam śmiechem sama z siebie.
-Ey! Ona jest moja. - Zayn objął mnie.
-Wiemy szefie! - zasalutował Louis.
Z wodą i żelkami ponownie udałam się do sypialni, a zaraz za mną Zayn. Usiadłam na łóżku i przegryzałam żelki popijając je wodą.
-Skąd wzięłaś te żelki? - zapytał Malik kładąc się na łóżku.
-No z szafki.
-Której?! - oczy mu wyszły z orbit.
-No nad lodówką. 
-Masz ... - nie dokończył, bo przerwał mu krzyk Niall'a.
-Gdzie są do cholery moje żelki?! - wydarł się na cały dom.
-Ups... - parsknęłam śmiechem i dalej jadłam.
-On zaraz tu przyjdzie. - zaśmiał się Malik.
-No i? - spojrzałam mu w oczy.
Włożyłam sobie żelka do ust i zbliżyłam się do ust mojego chłopaka. Załapał o co mi chodzi, więc od razu przygryzł żelka i złączyliśmy nasze wargi w namiętnym pocałunku. 
Przerwaliśmy, bo usłyszałam kroki dochodzące z korytarza. Wrzuciłam żelki do szafki i popijałam wodę. Nagle do naszej sypialni wparował zły Horan...
-Gdzie są moje żelki?! - zapytał patrząc mi w oczy.
-Czemu patrzysz na mnie?
-Bo ty je wzięłaś...
-Niby dlaczego masz takie podejrzenia?
-Bo stałaś z nimi w kuchni.
-No dobra, odkupię ci je...
-Tak się z nim nie dogadasz... - wtrącił Malik.
-Okey. - uśmiechnął się i wyszedł.
Zaśmialiśmy się, po czym wygodnie się położyliśmy na łóżku i przykryliśmy kołdrą. Odwróciłam się plecami do chłopaka, po czym zasnęłam.
Obudziłam się koło jedenastej. Zayn już nie spał, bo pewnie siedział na dole. Założyłam na siebie coś luźniejszego niż wczoraj - podarte rurkiszarą bluzęjeansową kamizelkę, a na nogi czarne Vansy. W łazience wyprostowałam włosy, po czym założyłam na głowę ciemną czapkę
Spakowałam do torby parę ciuchów dla Alex, jakieś kosmetyki i notebook'a. Zbiegłam później na dół i zobaczyłam chłopaków śpiących na kanapie. Zrobiłam śniadanie, a później rzuciłam się na nich w efekcie budząc ich. 
Zjedliśmy, ja posprzątałam, a oni poszli się ubrać, za wyjątkiem Stylesa, który był już uczesany, umyty, a przede wszystkim ubrany.
-Co ty tak wczoraj piorunowałeś wzrokiem tego całego Jacka? - zapytałam wycierając ręce.
-Że ja? - zdziwił się.
-Nie, ja. 
-Jakiś podejrzany mi się wydaje...
-Aha, po prostu jesteś zazdrosny. - wytknęłam na niego język.
-Nie jestem! - zaprzeczył.
-Jesteś!
-Nie!
-Nie jesteś! - zmieniłam kolejność.
-Jestem! - powiedział - FUCK...
-Ze mną nie wygrasz skarbie. - pocałowałam go w policzek i poklepałam po ramieniu.
-Do kogo mówisz skarbie? - zapytał Malik ciągnąc mnie za rękę do samochodu.
-Takie tam, sprzeczki z Haroldem. - puściłam do Harr'ego oczko.
-Okey, nie wnikam. - zaśmialiśmy się i pojechaliśmy do szpitala, do mojej siostry.
Z punktu widzenia Alex
Obudziłam się i zobaczyłam pakującego się Jacka.
- No ej, zostawiasz mnie? - powiedziałam i zrobiłam smutną minkę.
- No niestety...dasz mi swój numer telefonu? spotkamy się kiedyś.
- ee...no nie mam telefonu...
- jak to?
- wkurwiłam się i roztrzaskałam go o chodnik.
- Oj to ja wolę cię nie denerwować.
- tak.
W tym momencie przyszli Mike, Jackie, Louise, Nathalie weszli do pokoju.
- Siemaaaasz! - powiedzieli zgodnie.
- Siemka, siemka. - powiedziałam.
- I co tam? - spytała Nathalie.
- Dupa, bo Jack mnie chamsko samą zostawia! - powiedziałam.
- No ale będę cię odwiedzać! - wtrącił Jack.
- A my razem z nim! - do powiedział Mike.
- To się tym jaram!
- No dobra, a teraz porwiemy ci Jacka. Do zobaczenia! - powiedziała Louise i poszli.
Minęli się z Charlie i chłopakami. Harry oczywiście zabijał wzrokiem mojego kolegę z sali i po raz kolejny mnie to rozbawiło.
- Cześć siostra! - powiedziała Charlie i mnie uściskała. Później to samo zrobili chłopacy.
- I jak się czujesz? - spytał Harry.
- Niby dobrze niby źle dzisiaj tak mi jakoś słabo.
- Może pójdę po lekarza?
- Nie trzeba niedługo obchód.
- No to dobrze...
Caroline przywiozła mi kilka rzeczy. Tak spędziliśmy calutki dzień na gadaniu i w ogóle. Cały czas czułam na sobie wzrok Stylesa, i trochę mnie to krępowało. Po kilku godzinach tak jakoś sobie poszli. A ja przymulona szperałam po internecie.
_________________________________
skorka że takie jakoś dzikie są te rozdziały i wgl, ale po prostu muszę sobie ogarnąć kilka rzeczy....-Alex

sobota, 1 września 2012

Rozdział 10.

Punkt widzenia Charlie.
Obudziłam się koło szóstej nad ranem. Niestety, tak wychodzi, kiedy idzie się spać popołudniu a później nie wstajesz. Spojrzałam na siebie i zobaczyłam, że moja bluzka jest całkowicie podwinięta i widać było mój brzuch i kawałek stanika, bo Malik - zboczeniec, swoją wielką dłoń położył na moim ciele i podwinął ubranie. Popatrzyłam na niego - leżał na brzuchu z czego lewa ręka była na mnie, a prawą miał pod brodą. Delikatnie ściągnęłam jego rękę i położyłam ją na łóżku, a sama się z niego wyślizgnęłam. 
Poprawiłam moją bluzkę i skierowałam się do mojej torby, w której znajdowały się rzeczy moje jak i zarówno mojej siostry. Wyciągnęłam z torby jeansowe rurki i białą koszulę. Z butów postawiłam na zielone szpilki. Wzięłam wszystko do łazienki na dole, gdzie spokojnie się przebrałam, bez żadnego hałasu. Z kosmetyczki wyciągnęłam potrzebne kosmetyki i lekko się pomalowałam, chociaż nie byłam zwolenniczką tego. Włosy spięłam w wysokiego kucyka i wyszłam z pomieszczenia.
Skierowałam się do kuchni, gdzie zrobiłam sobie kakao. Z ciepłą cieczą usiadłam na sofie i zaczęłam szukać pilota od telewizora. Po chwili znalazłam go - wciśniętego w sofę. Pod nosem się zaśmiałam i włączyłam TV.
Oglądałam jakieś wiadomości, a później przełączyłam na jakiś serial. Tak bardzo mnie wciągnął, że tak jakby zaczęłam komentować go. 
Zaburczało mi w brzuchu, więc poszłam do kuchni i zrobiłam sobie dużą miskę płatków. Siadając ponownie w fotelu, posiliłam się i dalej oglądałam poprzedni serial.
Spojrzałam na zegarek w telefonie, który wskazywał godzinę ósmą. Nie przypuszczałam, że czas aż tak szybko mi zleci. Wyłączyłam telewizor, zaś włączyłam w kuchni radio, w którym leciało JLS - Beat Again. Zajrzałam do lodówki i wyciągnęłam z niej przeróżne produkty spożywcze. Nucąc pod nosem piosenkę zaczęłam robić śniadanie dla każdego z chłopaków. 
Ustawiłam pięć dań na stole: dla Lou tosty i surówkę z marchewki, dla Harolda naleśniki z czekoladą i truskawkami, dla Daddy'ego parówki i tosty, dla głodomorka zrobiłam jajecznicę na bekonie, a dla mojego chłopaka specjalnie usmażyłam omlety. I tak nie miałam nic lepszego do roboty, więc postanowiłam się wykazać moimi kulinarnymi poczynaniami. 
Koło dziewiątej jako pierwszy do kuchni zawitał Louis. Uścisnęłam go na powitanie, gdyż wczoraj nie zdążyłam się z nim zobaczyć. Kiedy zobaczył, co jest na stole, wskazałam na jego śniadanie, a on od razu ruszył i zajął miejsce przy stole. 
Zaraz po nim do kuchni wpadli Niall z Liam'em. Z obydwoma się przywitałam, lecz z Paynem witałam się dłużej, gdyż Horan od razu zajął miejsce przy stole i zaczął pałaszować jajecznicę. 
No i na ostatku do pomieszczenie wszedł nieprzytomny Harry, a zaraz zanim przyszedł radosny Zayn. Z Stylesem przyjaźnie się uściskałam, zaś Zayn złożył na moich ustach namiętny pocałunek. Uśmiechnęłam się i usiadłam na blacie kuchennym.
-I jak wam smakuje? - zapytałam.
-Gotujesz świetnie. - uśmiechnął się Tomlinson.
-Musisz z nami zamieszkać, bo codziennie chyba będę wstawał z przyjemnością. - oznajmił z pełną buzią Niall.
-Dziewczyno, to jest przepyszne! - dodał Harry.
-Ja nie mam zdania. - powiedział Liam śmiejąc się.
-Cieszę się, że wam smakuje. - posłałam im szczery uśmiech.
-A ja taką ucztę będę miał codziennie. - za wiwatował Malik.
-Pomyślę nad tym. - wszyscy wybuchli śmiechem.
-O której idziemy dzisiaj do Alex? - wtrącił Harry.
-Idziemy? - zapytałam mierząc go wzrokiem.
-No też chciałbym ją odwiedzić.
-W ogóle dlaczego wczoraj wkręciłeś sanitariuszowi, że jesteś jej chłopakiem? - zapytałam, a chłopacy zabuczeli.
-No bo inaczej by mnie nie puścili.
-Od razu się przyznaj, że się w niej zabujałeś. - wtrącił Tomlinson.
-Weź się popukaj tu! - popukał mu w czoło.
-No weź, każdy widział, że między wami iskrzy. - wtrącił Niall.
-Daj spokój Niall. - powiedział Liam.
-Ey! Może wszyscy do niej pójdziemy? - zmienił temat Zayn, za co byłam mu bardzo wdzięczna.
-Okey! - wszyscy razem powiedzieli.
Włożyłam brudne naczynia do zmywarki i skierowałam się na górę. Rozejrzałam się po korytarzu i postanowiłam wszystkich pobudzić do szybszego działania.
-Za pół godziny wszyscy są ubrani, umyci i czekają na dole! - wrzasnęłam.
-Dobrze, ale słychać cię na końcu ulicy. - zza drzwi wychyliła się głowa Lou.
Zaśmiałam się i weszłam do mojej tymczasowej sypialni. Postanowiłam przebrać się, gdyż ubrudziłam sobie trochę bluzkę od różnych składników, które włożyłam do śniadania. Zdjęłam koszulę od razu do pralki. Zdjęłam moje szpilki i łaziłam w samych spodniach i staniku po pomieszczeniu. Z walizki wyciągnęłam mój strój, który składał się z czarnych spodni i neonowej koszuli. Z dna wyciągnęłam moją drugą parę butów na obcasie. Pomalowałam się od nowa i przy okazji poprawiłam kitkę. Wzięłam torebkę i skierowałam się na dół. Zobaczyłam siedzącego Malika, więc od razu usiadłam na jego kolanach i cmoknęłam jego szyję. 
-Jedziemy? - zapytał.
-No musimy poczekać za tymi tępakami. - zaśmiałam się.
-Chodź, zajmiemy sobie miejsca w busie. - pociągnął mnie za rękę.
Bocznymi drzwiami weszliśmy do garażu, gdzie wsiedliśmy do auta. Usiedliśmy na samym tyle, gdzie mieliśmy całe siedzenia dla siebie. Wtuliłam się w jego tors i wdychałam zapach jego perfum.
Nasze ciche chwile przerwała reszta ekipy, która z krzykiem wsiadła do auta. Zapięliśmy pasy i powoli wyjechaliśmy z garażu. Wiedziałam, że Louis jet ostrożnym kierowcą, ale żeby aż tak? No bez przesady.
                                                                         Z punktu widzenia Alex.
Obudziłam się akurat na obchód. Po obchodzie mi się nudziło, bo Jack wstawał.
- Ej geju czarodzieju wstawaj! - powiedziałam i zaczęłam w niego rzucać różnymi rzeczami.
- No już wstaję no! - powiedział i usiadł na wyrku. - Co dziś będziemy robić?
- W sumie to sama nie wiem.
- Ogarniemy jakiś film? Mam przy sobie laptopa i płyty.
- Spoko, to co oglądamy?
- Może jakąś komedie? mam tego dość sporo.
- Jestem za. Wbijaj do mnie z laptopem na wyrko i oglądamy.
Łóżka były dosyć duże, a ja ze złamaną nogą raczej nie mogłam iść do niego. Posunęłam się, on usiadł koło mnie i zaczęliśmy oglądać. Na początku była nudna, ale później śmialiśmy się jak pojebani. Pod koniec filmu do sali przyszli Louis, Charlie, Zayn, Niall, Danielle, Liam i Harry. Siostra rzuciła się na mnie jakby przez pięć lat mnie nie widziała przez co najmniej sześć lat. Przywitałam się z każdym po kolei. Później im przedstawiłam Jacka.
- W końcu mnie odwiedziliście! - powiedziałam.
- No nareszcie, tak jakoś nudno bez ciebie. - powiedział Loczek. - a tobie się tu nie nudzi?
- Jack zawsze coś wymyśli więc ja nie muszę się wysilać. Po z tym też poznałam tu trochę wiary.
- No to fajnie...wiadomo kiedy wyjdziesz?
- Jeszcze nie.
- Hahahah, a ja wychodzę już jutro! - znowu wtrącił Jack.
- No ej i zostawisz mnie tu samą ?!
- Tak, bo jestem podłym człowiekiem.
- Aż za bardzo! - powiedziałam i rzuciłam w niego poduszką.
Zauważyłam że Harry zmierzył go zabójczym spojrzeniem. Rozbawiło mnie to.
- A co z Tiffany? czemu jej tu nie ma?
- To przez nią tu trafiłaś... - powiedziała Danielle
- Jak to?
- No niestety. Ale na szczęście żyjesz . - powiedziała Charlie
- No tak.
Siedzieli tak jeszcze trochę i cały czas gadaliśmy. Najzabawniesze dla mnie było to że Styles cały czas tak patrzył się na Jacka jakby chciał go zamordować. Poszli sobie po dwóch godzinach.
- Ej...- zaczął Jack.
- Co?
- Bo ja się boję tego Harrego...
Wybuchnęłam śmiechem i od razu zaczęła mnie boleć głowa.
- No tak tak groźnie się na mnie gapił i  w ogóle.
- Nie bój się nie zgwałci cię, prędzej ty go! - powiedziałam i się zaśmialiśmy.
- Ej a to oni czasem nie są One Direction?
- Tak to oni.
- Nathalie jest ich fanką.
- A co z Jackie i Louise?
- Jackie ma na nich wyjebane, a Louise lubi ich kilka piosenek.
- Aha...
- Dokańczamy oglądanie filmu?
- Pewnie.
No na jednym filmie się nie skończyło. Obejrzeliśmy z sześć filmów. Po tym byłam już w ogóle przymulona. Nigdy nie lubiłam szpitali.
- Ja idę spać dobranoc! - powiedział Jack i się położył.
Mi też nie zostało nic innego jak zasnąć, albo chociaż bez celu pogapić się w okno. Jednak zdecydowałam się na to pierwsze. Po kilku minutach już spałam.

czwartek, 30 sierpnia 2012

Rozdział 9

                                                                       Z punktu widzenia Alex.
Obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Byłam podłączona do kroplówki. 
- W końcu się obudziłaś. - usłyszałam, męski, nie znany mi głos. 
Spojrzałam na niego. Miał długie, czarne włosy, niebieskie oczy.
- Kim jesteś?
- Jestem Jack Hulick, a ty?
- Ja Alexandra Sparks. Ale mów mi Alex.
- Spoko. Z jakiego powodu tu trafiłaś?
- W sumie to sama nie wiem. A ty?
- Wypadek na motorze...już trzeci w tym roku. - powiedział i się zaśmiał.
- A ty nadal jeździsz?
- A co mi tam, jeszcze żyję. Nie będzie ci przeszkadzało że zaraz przyjdą moi znajomi?
- Nie będzie.
- No to spoko.
Uśmiechnęłam się tylko do niego. Zastanawiało mnie gdzie jest Charlie i reszta...Z rozmyśleń wyrwał mnie lekarz.
- A więc, jak się czujesz panno Sparks?
- Nie za dobrze.
- Dawno się obudziłaś?
- Jakieś dziesięć minut temu. - wtrącił Jack.
- Przez jakiś czas będziesz na obserwacji. Gdyby twój stan się pogorszył będzie trzeba prze prowadzić operację.
- Ale że jaką operację?
- Spokojnie nic poważnego.
- Była tu dzisiaj Caroline Sparks?
- Była, był ty też Harry Styles, chcieli zostać, ale kazałem iść do domu odpocząć wyglądali na bardzo zdenerwowanych. Jutro przyjdą.
-Aha...
- No dobrze ja już pójdę. - powiedział i wyszedł z sali. Jakieś kilka sekund później do sali przyszli znajomi Jacka. 
- Siemanko! - powiedziały trzy dziewczyny siadając na krzesłach.
- Cześć kochanie! - powiedział jakiś chłopak i pocałował go w usta.
-Czyli mam kolegę geja...fajnie. - pomyślałam sobie. Zawsze chciałam mieć przyjaciela geja.
- Ooo widzę że masz nową koleżankę! - powiedziała dziewczyna z mocno niebieskimi, długimi włosami i jednym okiem błękitnym, a drugim białym. - Jestem Louise Ella Davies. Ale mów mi po prostu Louise.
- Ja jestem Jackie Cath Evans. - powiedziała dziewczyna z ognisto czerwonymi też długimi włosami. Miała błękitne oczy. - nazywaj mnie jak chcesz.
- A ja jestem Mike Hanson. Miło mi. - powiedział blondyn z zielonymi oczami.
- Ja jestem Nathalie Lucy Marshall. - powiedziała dziewczyna z zielonymi oczami i czarnymi włosami.
- Ja jestem, Alexandra Sparks, mówcie mi po prostu Alex.
- Czemu trafiłaś do szpitala? - Spytał Mike.
- W sumie to ja sama nie wiem.
- Skąd jesteś? - spytał tym razem Jack.
- Razem z siostrą mieszkam w Londynie.
- My też mieszkamy w Londynie! - powiedziała Jackie. - i że my się jeszcze nie poznałyśmy wcześniej.
- Ale poznałyśmy się teraz.
- Musimy się kiedyś spotkać. - za proponowała Louise.
- Jak tylko wyzdrowieję. - powiedziałam i się zaśmiałam.
Siedzieli jeszcze dobre trzy godziny. Kiedy sobie poszli postanowiłam się przespać.
Punkt widzenia Charlie
Od razu zabrali Alex do jakiejś salki. Usiadłam na krześle i zaczęłam wyczekiwać na jakikolwiek znak ze strony lekarza. Nerwowo przeczesywałam moje rude włosy, które aktualnie były rozpuszczone. Miejsce obok mnie zajął Harry i mocno mnie do siebie przytulił. Wtuliłam się w jego tors i zaczęłam po cichu szlochać. Głaskał mnie po głowie i ramionach. Również go objęłam.
-Nie płacz, ona wyjdzie z tego. - oddalił mnie od siebie i otarł moje łzy - Przyniosę ci melisę, chcesz?
-Poproszę. 
Wstał i poszedł kupić herbatę, o której wcześniej była mowa. Teraz zamiast przeczesywać włosy, zaczęłam tupać nogą w podłogę. 
Po chwili Styles wrócił z kubkiem ciepłej herbaty. Usiadł obok mnie i objął mnie. Zaczęłam brać po łyku ciepłej cieczy.
Po wypiciu około połowy herbaty, czułam się lekko uspokojona. Nagle zaczęła rozbrzmiewać piosenka Look After You w wykonaniu Louisa, którą nagrałam sobie, gdy byliśmy na biwaku. Wyciągnęłam telefon i na wyświetlaczu ukazał mi się napis : Zayn ♥
-Halo? - odebrałam.
-No hej słońce, jak z Alex?
-Nie wiem, nic nam nie mówią, odkąd tu jesteśmy.
-Przyjadę do ciebie i przywiozę twoje rzeczy.
-Nie musisz.
-Już jadę.
Rozłączył się. Mimowolnie się uśmiechnęłam i wróciłam do picia herbaty. Oddałam kubek Harremu, który zaś on odniósł pielęgniarkom.
Po półtorej-godzinnym na korytarzu zobaczyłam Zayna. Zerwałam się z krzesła i wleciałam w jego objęcia. Nie chciałam go puścić. Przytulając się, Zayn usiadł na krześle, a ja jemu na kolanach. Schowałam twarz w jego szyi i napawałam się zapachem jego perfum. Zamknęłam oczy, a Zayn zaczął kołysać kolanami. Bezwładnie opadłam i zasnęłam.
Obudziłam się i zobaczyłam, że Zayn również zdążył zasnąć. Opierał się o moją głowę, więc jak się podniosłam, on automatycznie się zerwał.
-Hej. - cmoknęłam go w usta.
-Jak się spało? - zapytał przeciągając się.
-Niewygodnie, lecz miło. - zaśmiałam się.
Zauważyłam wychodzącego lekarza. Od razu wstałam i podeszłam do niego i zaczęłam się wypytywać o stan zdrowia mojej siostry.
-Spokojnie, wszystko mamy pod kontrolą. Ma złamaną nogę i wstrząs mózgu. Na najbliższe dni zostanie na obserwacji, a teraz może pani jechać spokojnie do domu i wypocząć, a jutro przyjedzie pani i przywiezie przy okazji siostrze potrzebne rzeczy.
-Dziękuję. - lekarz odszedł.
-No to teraz jedziemy do ciebie. - powiedział Zayn obejmując mnie w pasie.
-Gdzie jest Harry? - zdziwiłam się, bo go nie było.
-Pojechał do domu, jak zasnęłaś, chodź już.
-Po co?
-Wprowadzisz się na jakiś czas do mnie, do póki Alex nie wyzdrowieje.
-Weź! Nie chcę się narzucać.
-Już weź nic nie gadaj, bo bredzisz.
Wyszliśmy ze szpitala i pojechaliśmy do mojego domu. Zayn sam zaczął pakować moje rzeczy do torby, po czym wyszedł cały szczęśliwy i pojechaliśmy do niego.
-Jestem! - krzyknął Zayn.
Zamknął drzwi i skierował się na górę z moją torbą. Usiadłam na sofie i w kuchni zobaczyłam jedzącego Nialler'a. Uśmiechnęłam się.
-Cześć Niall. - powiedziałam i spoglądałam na niego.
-Charlie! - zostawił jedzenie i podbiegł do mnie.
Tuliliśmy się z dobre dwie minuty. W końcu Zayn zszedł na dół i zmierzył blondyna wzrokiem po czym zaczął się śmiać.
-Mam być zazdrosny? - zaśmiał się mulat.
Pociągnęłam go za rękę do sypialni, a tam położyliśmy się spać.

Rozdział 8

                                                                         Z punktu widzenia Alex
Obudził mnie Zeus. Lizał mnie po twarzy jak poszalały. Ja chcąc nie chcąc musiałam z nim wyjść. W pidżamie poszłam z psem do lasu. Dość dziwnie to wyglądało, ale zbytnio się tym nie przejmowałam. Łaziłam tam po tym lesie z dobrą godzinę. Kiedy wróciłam wszyscy już siedzieli na dworze. Zauważyłam jakąś blondynę, która co pięć sekund całowała Harrego. To pewnie była ta Tiffany.
- Cześć wszystkim. - powiedziałam.
Wszyscy na mnie spojrzeli ze zdziwieniem.
- Zeus mnie wyciągnął na wczesny spacer. - zaśmiałam się i poszłam się przebrać. Kiedy wróciłam usiadłam obok mojej siostry i Danielle.
- Cześć jestem Tiffany! - powiedziała podchodząc do mnie.
- Cześć.
- Twój pies?
- No.
Schyliła się by go pogłaskać, a on od razu zaczął szczekać. Zawsze tak robił gdy kogoś nie lubił.
- No cóż nie jesteś w jego guście. Nie polubił cię. - Charlie powiedziała ze śmiechem i pogłaskała Zeusa.
Oburzona blondi zniknęła nam z oczu z jakimś chłopakiem.
- Kim jest ten chłopak? - spytałam.
- Jakiś tam jej przyjaciel. - odpowiedziała Danielle.
- Ciekawe...a gdzie chłopacy?
- Pojechali po jedzenie bo zabrakło, wrócą wieczorem.
- I że my mamy się tym plastikiem zajmować?
- Nie, na szczęście! - odpowiedziała moja siostra.
- Przecież jakby zmyła tą swoją tapetę z ryja to by schudła z pięć kilo!
Przez jakiś czas obgadywałyśmy ją jeszcze, ale później zaczęłyśmy gadać o czymś godnym uwagi.
- Idziemy popływać? - zaproponowała Charlie.
- Może na chłopaków poczekamy? - powiedziała Danielle.
- Dobra.
Później poszłyśmy się przejść. Szłyśmy brzegiem jeziora śmiejąc się cały czas. Zobaczyłyśmy jakiś namiot. Usłyszałam tam Tiffany i jakiegoś chłopaka w dość dziwnej sytuacji.
- O ja pierdole...- powiedziałam.
- Ona jest jakaś nienormalna! - powiedziała Charlie.
- Przecież ona zdradza Harrego! - prawie się wydarłam. Ale chyba musieli to usłyszeć, bo natychmiast przestali.
- Ej, Alex spokojnie. - uspokajała mnie Danielle.
W tym momencie ta Tiffany wyszła z namiotu. Niedokładnie zapięta koszula tego chłopaka, cały makijaż rozmazany i te jej blond kudły rozczochrane. Po samym wyglądzie było widać ze ją przeleciał.
- Słyszałyście to wszystko? - spytała zawieszając swój wzrok na mnie.
- Trudno nie było usłyszeć. - odpowiedziałam.
- Nie mówcie nic Harremu...- powiedziała proszącym głosem.
- Dlaczego mam mu nie powiedzieć co jego niunia wyprawia gdy go nie ma ?!
- Jak powiesz to pożałujesz!
- No co mi zrobisz?! uderzysz mnie?
- A żebyś wiedziała!
- Uważaj po ci zaraz tipsy odlecą!
Powiedziałam i poszłam. Charlie i Danielle się mi przyglądały ze zdziwieniem. Wróciłyśmy do namiotów, a chłopacy już wrócili.
- Siemanko dziewczyny! - powiedział Louis.
- Co robiłyście ciekawego? - spytał Malik całując moją siostrę.
- Ciekawego to nic...- odpowiedziała odwzajemniając pocałunek.
W tym samym czasie wróciła Tiffany. Nadal byłam na nią zła. Spojrzała na mnie, a ja posłałam jej wrogie spojrzenie.
- Harry jest coś co powinieneś wiedzieć...- powiedziałam.
- Co się dzieje? - spytał.
- Byłam dzisiaj z Dan i Caroline na spacerze i ...
- Och Harry skarbie jak ja się za tobą stęskniłam! - krzyknęła blondyna i go pocałowała. Wiedziałam że dalsze gadanie nic nie da. Poszłam do namiotu. Zaczęłam oglądać zdjęcia w aparacie. Kiedy natknęłam się na zdjęcie śpiącego Harrego i Zeusa miałam Ochotę wykrzyczeć mu to wszystko co do niego czuję, ale wiedziałam że nie mogę. Nagle ktoś wsunął jakąś karteczkę do namiotu.
Przyjdź na pomost, chcę pogadać. -Harry xx.
Wyszłam z namiotu i poszłam w umówione miejsce.
Punkt widzenia Charlie
Zauważyłam, że Alex wychodzi z namiotu. Podeszłam do niej i ją przytuliłam, od tak. Kiedy oderwałyśmy się od siebie, siostra miała jakąś zmieszaną minę.
-Co jest? - zapytałam.
-Idę na pomost, bo Harry coś ode mnie chciał.
-Okey, uważaj na siebie.
Pobiegła w stronę mostku, a ja podeszłam do Niallerka i przytuliłam się do jego pleców. Moje dłonie spoczywały na jego brzuchu, więc zaczął je głaskać. Niall stał się moim przyjacielem, więc nie widziałam w tym nic dziwnego. 
-Co tam? - zapytał puszczając mnie i siadając na krześle.
-Nic...Gdzie Zayn, Louis, Liam i Danielle?
-Liam i Danielle na spacerze, a Louis z Zayn'em po drewno poleźli, zaraz przyjdą.
-Okey...To chodź mi wyciągniemy żarcie. - posłałam mu promienny uśmiech.
-No już. - pociągnęłam go za rękę.
Zabraliśmy się za wypakowywanie żarcia i ustawialiśmy je przy miejscu ogniska. Po chwili przyszedł Malik z Tomlinsonem. Na samym wstępie zaczęłam okazywać czułości wraz z tym pierwszym. Złapaliśmy się za ręce i ruszyliśmy w stronę brzegu jeziora. 
Po chwili wylegiwania się zauważyłam jakiegoś chłopaka, który idzie brzegiem i rzuca kamyki do wody. Burza loków - nie kto inny jak Harry.
-Zaraz przyjdę. - oznajmiłam i podniosłam się z brzucha Malika.
-Gdzie idziesz?
-Na chwilę do Harr'ego.
Podbiegłam do niego. Troszkę zdziwił się chyba na mój widok, bo minę miał dość zabawną. Od razu zaczęłam z nim rozmowę.
-Jak z Alex? 
-Ale w jakim sensie?
-No co chciałeś dzisiaj od niej?
-No nic.
-No jak to? Spotkaliście się dzisiaj na pomoście przecież.
-Nie spotkaliśmy się...
-Jak to?
-No bo się nie umawialiśmy!
-Czekaj...Skoro nie ty, to... - zacięłam się i wszystko zaczęło mi się układać - Boże...
-Co jest?
-Szybko na pomost!
-O co chodzi?
-No biegiem! Zayn! Biegnij na pomost! - wydarłam się.
Zaczęłam biec po tym piasku i przy okazji podniosłam Zayn'a z ziemi. Razem szybko udaliśmy się na pomost. Dobiegliśmy tam w przeciągu dwóch minut. Z daleka nigdzie nie widziałam siostry. Zaczęłam się martwić. Podbiegliśmy bliżej.
-Nie ma jej... - zaczęłam nerwowo przeczesywać włosy.
-Może wróciła do innych? - powiedział Zayn.
-Na pewno coś się stało... - łzy zaczęły spływać po moim policzku.
-Chodź, wrócimy i zobaczymy. - powiedział mój chłopak.
-Tutaj! Charlie! - zaczął się drzeć Harry zza trzciny.
Szybko ruszyłam i zamarłam. Zobaczyłam Alex z zakrwawioną głową i wykręconą nogą. Spoglądałam na nią i nie mogłam się ruszyć.
-Dzwoń na pogotowie! - wrzasnął Harry.
-Nie mam telefonu! - powiedziałam.
Jak na zawołanie ruszyłam w stronę naszego namiotu. Wbiegłam i zdyszałam się. Zauważyłam, że Louis bawi się swoim telefonem, więc podbiegłam i wyrwałam mu go. 
-No ey! - zbulwersował się.
-Halo? Pogotowie? - zaczęłam mówić, kiedy usłyszałam głos po drugiej stronie - Szybko! Proszę! Ona jest nie przytomna. - zakończyłam rozmowę.
-Co się stało? - zapytał zszokowany Louis.
-Alex...Ona...Leży tam...Nieprzytomna i zakrwawiona. - jąkałam się.
-Cicho, spokojnie. Wszystko będzie okey. - szybko podbiegł i mnie przytulił.
Zaczęłam płakać mu w koszulkę. Tak w prawdzie, to nie wiedziałam, czy ona z tego wyjdzie. Louis zabronił mi tam iść, wiedząc, jaki to dla mnie szok. Liam i Danielle od razu ruszyli na pomoc Harr'emu i Zayn'owi, a Louis poszedł wyczekiwać na drodze, na karetkę. Został ze mną Niall. Wtulałam się w niego i cała się trzęsłam. 
Usłyszałam głos karetki. Wybiegłam zaraz na drogę i razem z Louisem wskazaliśmy miejsce, gdzie leży nieprzytomna Alex. Od razu ratownicy wszystkich odsunęli. 
Brakowało mi jednej osoby... Między innymi Tiffany. Zauważyłam ją przy jeziorze, miała coś w ręce i trzymała to w wodzie. Po cichu skradałam się i zauważyłam, że ma tam bluzkę. Co najgorsze była w plamach...czerwonych plamach... 
-Krew! - powiedziałam sama do siebie.
Podeszłam do niej i uderzyłam ją w twarz.
-To ty jej to zrobiłaś! Chciałaś ją zabić?! - wydarłam się, że usłyszeli nas wszyscy.
-Coś ci się chyba ubzdurało...
-Widzę przecież, to krew! - wskazałam na koszulkę.
Uderzyłam ją jeszcze raz i w tym momencie podbiegł Zayn z Harry'm. Oddzieli nas od siebie i dołączyli do rozmowy.
-To chciałaś zabić Alex? - spojrzał Harry na Tiffany i wyczekiwał odpowiedzi.
-Na pewno nie zabić, ale należało jej się!
-Kto z rodziny? - podszedł do nas ratownik.
-Jestem siostrą. - odpowiedziałam patrząc na niego.
-Oczywiście.
-Mógłbym też jechać? - zapytał Harry.
-A kim pan jest dla poszkodowanej?
-On ni... - przerwał mi Harry.
-Jestem jej chłopakiem.
-Proszę za mną. - pokazał w stronę karetki.
Pocałowałam namiętnie Zayn'a, a on wręczył mi mój telefon, bo mam go o wszystkim informować. Obiecał, że zgłosi sprawę na policję. 
W karetce zmierzyłam wzrokiem Harr'ego, bo przecież on nie jest chłopakiem Alex! Ta sytuacja była przerażająca...

wtorek, 28 sierpnia 2012

Rozdział 7.

Z perspektywy Charlie.
Właśnie przybiegliśmy do miejsca rozłożenia namiotów. Byliśmy cali zadyszani i roześmiani, bo Louis potknął się o kawałek kory drzewa, gdzie zostawiliśmy wiadomość dla przeciwnej drużyny. Pobiegłam do busa, gdzie przebrałam się w czyste bikini. Na bosaka wybiegłam z busa, omijając wcześniej chłopaków i wbiegłam na mały pomost, który był na wprost. Z rozbiegu wskoczyłam do wody. Włosy, które przykleiły mi się do twarzy, odgarnęłam i spojrzałam na zdziwionych moich towarzyszy.
-Dalej! Póki woda ciepła! - krzyknęłam.
Szybko rozebrali się i w bieliźnie wbiegli za mną do wody. Otóż, skoro ja byłam jedyną dziewczyną, to mnie musiano podtapiać, nosić i wszystkie inne możliwe wygłupy musiały być testowane na mnie. Najśmieszniejsze było jak Niall wziął mnie na barana i wskoczył do wody. Po tym uwiązałam się Louis'owi na szyi i spadliśmy z pomostu. Zmęczyliśmy się tym i opatuleni w ręczniki leżeliśmy na pomoście i wchłanialiśmy promienie słoneczne. 
-Zaraz przyjdę. - poinformował nas Malik.
Nie zwróciłam na to największej uwagi i pozwoliłam się sobie zrelaksować. Kiedy po raz kolejny usłyszałam, że ktoś wstaje, leniwie podniosłam swoje powieki i spojrzałam na stojącego Niall'a.
-Idę po radio. - posłał mi ciepły uśmiech.
Znów się położyłam i zaczęłam prowadzić rozmowę z naszą marchewcią. Zaczęłam się wypytywać o jego dziewczynę, Eleanor. Sporo mi o niej opowiedział i z tego co mówi, wydaje się być miła. Nie zauważyłam nawet, kiedy przestałam słuchać jego monologu. 
Nagle usłyszałam piosenkę: Eric Carmen - Hungry Eyes. Uwielbiam ją! Od razu się poderwałam i złapałam głodomora za ręce i zaczęłam z nim tańczyć. Śmialiśmy się, bo nijak nam to wychodziło. Wyglądało to dość zabawnie. 
-Odbijany. - powiedział Louis.
Niall wskoczył do wody jeszcze popływać, a z Tomlinsonem zaczęłam wirować na pomoście. W pewnym momencie wepchnęłam go do wody, na co on posłał mi złowieszcze spojrzenie.
-Doigrałaś się. - pokiwał palcem.
Spojrzałam na niego z pogardą i dalej wywiałam moimi krągłościami. Czułam wzrok przyjaciół na sobie, więc jednak przestałam i wsłuchałam się w końcówkę piosenki. Zaraz po niej zaczęła lecieć kolejna - No Doubt - It's My Life. Zaczęłam śpiewać, gdyż bardzo dobrze był mi znany tekst. Przy refrenie ktoś złapał mnie za nogi i wciągnął na chama do wody. Wkurzyłam się. Kiedy się wynurzyłam spojrzałam morderczym wzrokiem na Tomlinsona.
-No to przegiąłeś. - powiedziałam chlapiąc go wodą.
-Kiedy to nie ja! - zasłonił się przed taflą wody.
-Jasne, a ja jestem twoją żoną! - zaśmiałam się złośliwie.
-Co?! - zza mnie wyłonił się Malik.
-To ty! - chlapnęłam mojego chłopaka wodą.
-Ojej no! Jeden żarcik. - uśmiechnął się zalotnie.
-Idę na brzeg. - powiedziałam z udawaną złością.
-No weź się nie gniewaj. 
Weszłam z powrotem na pomost - po ręcznik. Owinęłam się nim i usiadłam na leżaku susząc się. Zastanawiałam się, czemu tak długo nie ma drugiej części ekipy. Powoli zaczynałam się martwić, głównie o Alex, ale wiedziałam, że jest z chłopakami i Danielle, i jest bezpieczna.
Leżąc na brzuchu spoglądałam na Luck'ego, który bawił się patykiem. Włożyłam słuchawki w uszy i wsłuchałam się w piosenki, które leciały w moim telefonie. Założyłam również okulary przeciwsłoneczne i opalałam się. 
Po dziesięciu minutach poczułam czyjąś dłoń na brzuchu, damską dłoń. Zsunęłam okulary i zobaczyłam moją siostrę. Posłałam jej ciepły uśmiech i przytuliłam ją. Ona spojrzała na mnie swoim spojrzeniem : musimy pogadać. Usiadłam wygodniej i rozpoczęłyśmy siostrzaną rozmowę.
-Dlaczego powiedziałaś mu? - zapytała siostra.
-A co?! Mam patrzeć jak się męczysz?! Widzę, że ci na nim zależy, a on to perfidnie wykorzystuje! Zachowuje się jak dupek, który marzy o przeleceniu każdej laski! - mój monolog przerwała siostra.
-Ale ja zakochałam się w tym dupku! Rozumiesz? - powiedziała ze łzami w oczach.
-Powiedziałaś mu? - zapytałam z troską.
-Nie i ma się o tym nie dowiedzieć.
-Alex! Nie możesz cierpieć przez niego!
-Zostaw tą sprawę mi, ja dam sobie radę. 
Poszła pobawić się z pieskami. Jest moją młodszą siostrzyczką i bardzo martwię się o nią. Mam nadzieję, że Harry nie popełni drugi raz tego samego błędu i nie skrzywdzi jej. 
Całe popołudnie spędziłam na opalaniu się i słuchaniu muzyki. Zdziwiło mnie zachowanie Zayn'a, bo nawet nie próbował mnie ''przeprosić''. Nie gniewałam się na niego, ale od zawsze lubiłam robić mu takie żarty, że ja jestem wielce obrażona, a on przeprasza mnie i stara się o wybaczenie. Niezapomniany widok. Podbiegł do mnie Louis.
-Gramy w butelkę? - zapytał dysząc. 
-Jasne. - uśmiechnęłam się i podniosłam się.
Skierowałam się do busa w stronę założenia jakiś suchych ubrań. Kąpielówki zamieniłam na bieliznę i wybrałam kwiatowe shorty i gorset. Założyłam Vansy i zastanawiałam się, co założyć, żeby nie było mi zimno. Padło na czarną bluzeczkę, która z lekka prześwitywała. 
-Najwyżej pożyczę bluzę, od Zayn'a. - powiedziałam sama do siebie.
Ognisko zaczynało się rozpalać, a my usiedliśmy parę centymetrów od niego. Nasza ósemka otworzyła okrąg. Liam położył na środku butelkę i czekał, kto pierwszy nią zakręci. Po chwili kłótni stwierdziliśmy, że najstarszy z nas zakręci, czyli Danielle. 
Po jaki dziesięciu kolejkach, kiedy Louis pocałował mnie w szyję, a Zayn zrobił się mocno zazdrosny, marchewka zakręcił i wypadło na Alex.
-Pytanie, czy wyzwanie? - zapytał z przebiegłością, którą dało się wyczuć w jego głosie.
-Wyzwanie. - wszyscy się zdziwili, lecz ja nie, bo ona zawsze jest odważna.
-Więc... - przedłużał wyraz - Musisz... Pocałować Stylesa... - powiedział, a po chwili dodał - W usta! - niemalże wykrzyknął.
Zrobiłam oczy jak pingpongi i spojrzałam na Alex, która stremowała się. Louis i Niall zaczęli dopingować, lecz po chwili ich skarciłam wzrokiem. Czekałam na jej reakcję.
                                                                    Z punktu widzenia Alex
Po tych dziesięciu minutach ruszyliśmy. Nie pograłam sobie za długo bo Harry powiedział reszcie ze ich dogonimy a oni mają dalej grać. Usiedliśmy na przewróconym drzewie.
- Czemu nie powiedziałaś mi wszystkiego? - spytał i spojrzał na mnie tymi swoimi cholernie pięknymi oczami.
- Ale o co chodzi?- i tak nagle moje serce zaczęło mocniej bić.
- Czemu mi nie powiedziałaś o tym pocałunku?
- Myślałam że tak będzie lepiej...
- Ale jak to?
- Jakby Tiffany się o tym dowiedziała to myślisz że co by poczuła? Nikomu nie życzę czegoś takiego. Po za tym skąd o tym wiesz?
- Od Charlie...
- Przecież jej o tym nie mówiłam...
- Nie wiem jak się dowiedziała, ale proszę cię gdyby takie coś się powtórzyło to mi o tym powiedz, dobrze?
- Tak...
- A ten pocałunek...to on coś dla ciebie znaczył?
- Harry byłeś pijany. Traktuję cię jak przyjaciela... - skłamałam nie mogłam się przyznać że coś więcej do niego czuję...
- Uff...to dobrze. I na prawdę jeszcze raz przepraszam.
- Już mówiłam że nic się nie stało!
Próbowaliśmy znaleźć Dan i Liama, ale na się nie udało wróciliśmy do reszty. Od razu postanowiłam pogadać z siostrą. Nie potrafiłam zrozumieć tego skąd ona o tym wiedziała i dlaczego mu o tym powiedziała. Właśnie się wylegiwała w najlepsze. Postanowiłam jej to przerwać. Zaczęłam prosto z mostu. Z jednaj strony byłam na nią wściekła o to że mu powiedziała, ale z drugiej to było miłe że się o mnie tak troszczy. Później poszłam na spacer z Zeusem. Poszliśmy do lasu i tak przez kilka godzin ja rzucałam mu różnych rzeczy, a on jak poszalały za tym biegał. Dość śmiesznie to wyglądało. Nigdy nie spędziłam całego po południa w lesie i to mnie zdziwiło. Kiedy już się zaczęło ściemniać wróciłam do reszty.
- Gramy w butelkę? - spytał Liam
- Spoko. - powiedziałam.
- To ja pójdę się spytać Charlie. - powiedział Louis i pobiegł do niej.
Po chwili wszyscy już siedzieliśmy w okręgu. Zaczęło się od Danielle. Kiedy butelka trafiła do Louisa modliłam się tylko żeby na mnie nie wypadło, wiedziała że palnie coś zwariowanego. Niestety pomimo moich modlitw wskazało na mnie.
- Wyzwanie - wymamrotałam.
- Więc... - przedłużał wyraz - Musisz... Pocałować Stylesa... - powiedział, a po chwili dodał - W usta! - niemalże wykrzyknął na co zareagowałam lękiem. Zbliżyłam się do Loczka i połączyłam nasze wargi w całość na dobrą minutę. Wróciłam na swoje miejsce. Liam, Danielle i moja siostra patrzyli na mnie ze współczuciem, bo tylko oni tak na prawdę wiedzieli co do niego czuję. No cóż zabawa dalej trwała w najlepsze, ale mi nie było już tak wesoło. Zabawa się skończyła jakoś o dwudziestej trzeciej. Później wszyscy wróciliśmy do namiotu. Od razu położyłam się, ale nie mogłam zasnąć.
- Alex, śpisz? - spytał Harry.
Ja nie odpowiadałam po prostu udawałam że śpię. Przez resztę nocy próbowałam sobie to wszystko jakoś ułożyć.

niedziela, 26 sierpnia 2012

Rozdział 6

                                                                       Z punktu widzenia Alex
Obudziłam się jakoś o trzeciej w nocy, nie wiem czemu. Po prostu czułam się wyspana. Harry leżał obok mnie i spał. Zeus się w niego wtulił. Zrobiłam im zdjęcie aparatem, tak słodko to wyglądało. Nie chciałam go budzić, ale też nie chciało mi się siedzieć w namiocie. Wyszłam najciszej jak potrafiłam i podreptałam na mały mostek przy jeziorze. Nie było go widać z namiotów, więc raczej nikt by mnie nie zauważył. Szłam jakieś dziesięć minut, aż w końcu dotarłam do celu. Nadal nie mieściły mi się w głowie zdarzenia z wczoraj. Ten pocałunek...ale czy to się liczy skoro on był pijany? Sama już nie wiedziałam.
- Alex? co ty tu robisz? - spytała Danielle siadając koło mnie.
- Nie mogę spać...a ty?
- Ja mam to samo. Słuchaj Alex...
- Co?
- Czujesz coś do Harrego?
- Tak...ale nie wiem czy on coś do mnie...
- Na pewno inaczej by cię nie pocałował.
- Widzieliście?
- Najpierw zauważył Liam, a później mi pokazał.
- Ale on był pijany, jak się obudzi nie będzie tego pamiętał. Tylko nasza trójka będzie pamiętać co się wczoraj stało...
- W sumie racja...
- Nie wysiedzę w miejscu przez to wszystko...idę po nich posprzątać.
- Idę z tobą.
Poszłyśmy. W miedzy czasie zaczęło się rozjaśniać. Sprzątałyśmy około dwóch godzin. później usiadłyśmy na krzesłach i odpoczywałyśmy.
- I co energia wyładowana? - spytała Danielle.
- Nie. Jeszcze nie.
- To może pójdziemy pobiegać?
- Okej, tylko się przebiorę.
Wbiłam się w jakieś dresy i razem z Danielle pobiegłyśmy do lasu. Za nami biegł Zeus który najwidoczniej poleciał za mną. Biegałyśmy chyba z dwie godziny. Kiedy wróciłyśmy wszyscy siedzieli na krzesełkach wyraźnie zkacowani, no oprócz Liama. Nasza trójka miała największy ubaw.
- Co się wczoraj stało? - spytał Harry patrząc na nas.
- Oj dużo rzeczy...- powiedział Liam.
- Przepraszam na chwilkę. - powiedziałam i pociągnęłam ze sobą Dan i Liama.
- Co się dzieje Alex? - spytał Liam.
- Mówić mu o wczorajszym czy lepiej nie? - spytałam.
- Wiesz chyba lepiej nie...dopuki sam sobie nie przypomni to nie warto. Bo... - mówił Liam.
- Bo co?
- Bo on ma dziewczynę...
- C- co?! - prawie że wykrzyczałam.
- Cicho! Tiffany Brugs...to dziewczyna Harrego.
-O kurwa... - zaklnęłam pod nosem. - To po co on to zrobił?
-Nie wiem...to jest do niego niepodobne.
-Był pijany...miał prawo. Po prostu nie może się o tym dowiedzieć.
-Jesteś pewna? - spytała Danielle.
-Tak, jestem. Tylko muszę się starać zachowywać przy nim jakby nic się nie stało...
-Na pewno dasz radę. - powiedziała i mnie przytuliła.
Wróciliśmy. Wszyscy się na nas gapili.
-Po co poszliście? - spytała Charlie.
-Nie ważne... - odpowiedziałam.
-To może w końcu dowiemy się, co się wczoraj działo? - spytał Louis.
Opowiedzieliśmy im wszystko, no oprócz jednego...tego pocałunku. Później poszliśmy wszyscy do jeziora się wykąpać. Wyszłam jako pierwsza i poszłam się wysuszyć i przebrać. Wzięłam gitarę i poszłam na ten mostek. Przez chwilę gapiłam się na wodę i na niebo, a później zaczęłam grać. Po jakimś czasie wróciłam do namiotu. Harry tam siedział i gadał z kimś przez telefon.
- Też cię kocham papa. - skończył.
- Z kim to tak zawzięcie dyskutujesz? - spytałam.
- Z Tiffany...moją dziewczyną.
- A to ciekawe. - odpowiedziałam.
- Alex...mam wrażenie że nie powiedzieliście nam wszystkiego z wczoraj...nie wiem co się stało, ale jeśli zrobiłem coś złego to przepraszam.
- Spokojnie, wiecie wszystko. Nie zrobiłeś nic złego.
- To dobrze.
Uśmiechnęłam się sztucznie. Włożyłam słuchawki w uszy i zaczęłam bawić się z Zeusem. Loczek przez jakiś czas nas obserwował. Nagle poczułam się zmęczona. Położyłam się a mój psiak obok mnie. Głaskałam przez dłuższy czas jego futerko, słuchając muzyki i nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam.
Z perspektywy Charlie
Obudziłam się jakoś koło dziesiątej. Podniosłam się i poczułam suchość w ustach oraz okropny ból głowy. Zayn jeszcze spał. Obejmował mnie w pasie. Chciałam wyjść z namiotu, lecz zauważyłam, że jestem naga.
-O nie, nie, nie. To nie mogło się zdarzyć na prawdę. - myślałam.
Rozejrzałam się po namiocie i zauważyłam w nim 4 zużyte prezerwatywy. Złapałam się za głowę i zaczęłam nią energicznie potrząsać. Przeszywał mnie ból... Trudno, trzeba iść dalej i zapomnieć, chociaż ja nie pamiętam nic z wczoraj! Założyłam wczorajszą bieliznę, spódniczkę i włożyłam na siebie koszulkę Zayn'a. Wyszłam z namiotu w poszukiwaniu butelki wody. Zauważyłam, że tylko Nialler ma butelkę, więc podeszłam i zabrałam mu ją. 
-Ey! - zbulwersował się.
-Wal się. - wypiłam parę łyków.
-A więc... - zacięłam się, bo Zayn wyszedł z namiotu - Może ktoś powie nam, co tu się wczoraj działo?
-No co ty kochanie, nie pamiętasz? - powiedział mulat całując mnie w usta i kucając obok mnie. 
-No nie. 
-To chodź, opowiem ci. 
-Zaraz.
W pewnym momencie Alex, Liam i Danielle udali się kawałek od nas. Z pretekstem oddania Niall'wi butelki podeszłam bliżej nich i to usłyszałam zszokowało mnie. Harry wykorzystał moją siostrę! Nie mogłam tego tak zostawić.
Zayn złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę busa. Tam wyciągnęłam jakieś czyste ubrania. Zayn też się przebrał. Oparłam się o fotele i spojrzałam na Malika.
-A więc? - spytałam.
-Więc co? - odpowiedział pytaniem na pytanie i przy okazji zapiął spodenki.
-No mów, co się wczoraj wydarzyło.
-Więc upiłaś się, jak praktycznie każdy z nas, no i później zaczęliśmy się całować, jak każda para i...
-Przestań porównywać!
-No ok. - zaśmiał się - No i później poszliśmy do namiotu no i ten, no...
-Przespaliśmy się ze sobą? 
-No tak...
-I ty to tak przyjmujesz, ze spokojem?!
-No a co, stało się i już.
-Nie chce mi się już z tobą gadać. - wyszłam z busa.
-Charlie no! - nie odwracałam się - Charlie wracaj!
Usiadłam na krześle. Zauważyłam, że wszyscy pływają sobie w jeziorze. Postanowiłam nie przerywać im zabawy. Po chwili podszedł do mnie Zayn, lecz byłam na niego zła, bo... właściwie to nie wiem. Nie wykorzystał mnie, bo sama tego chciałam!
-Gniewasz się? - spytał czułym głosem, a ja odwróciłam wzrok.
-Może...
-Spójrz na mnie. - powiedział, ale nie reagowałam - Spójrz mi w oczy. - złapał moją twarz i przykręcił ją tak, że musiałam mu spojrzeć w oczy.
-No co chcesz?
-Skarbie, nie cofniesz czasu, stało się i już.
-Ale kochanie, ja chciałam zapamiętać mój pierwszy raz, a nie zrobić to po pijaku.
-Obiecuję ci, że jak wrócimy, to zrobię ci powtórkę z tej nocy, co? - uśmiechnął się.
-Okey. - zaśmiałam się i pocałowałam go czule.
Przytuliliśmy się i po chwili Zayn dołączył do pływających. Alex wyszła z wody i chyba położyła się spać. Postanowiłam załatwić sprawę z Harry'm i nie zastanawiałam się, jakie będą tego konsekwencje. 
Kiedy wszyscy opuścili wodę, zawołałam do siebie Harr'ego i poprosiłam go o spacer. Wielce uśmiechnięty zgodził się. Po przebraniu ruszyliśmy się przejść. 
Kiedy byliśmy w sporej odległości od reszty, zaczęłam krzyczeć na Styles'a, a on był tak przerażony, że nie wiedział, o co chodzi. Nie wytrzymałam z nerwów i spoliczkowałam go.
-Boże, ja cię strasznie przepraszam. - zaczęłam gładzić jego policzek.
-Widocznie mi się należało.
-Odpowiedz mi...
-Ale na co?!
-Dlaczego wykorzystujesz Alex? Ona ci zaufała, a ty ją perfidnie... - przerwał mi.
-Ale ja nawet nie wiem, co zrobiłem!
-Pocałowałeś ją! Ona nie chce ci mówić, bo masz dziewczynę!
-C-c-co? - widziałam wstyd w jego oczach.
-Jeszcze raz przepraszam za moje zachowanie, a ty zastanów się nad sobą. - pocałowałam go w czerwony policzek i odeszłam.
Kiedy wróciłam wszyscy siedzieli i się przekrzykiwali. Gdy Niall i Louis mnie zauważyli od razu na kolanach do mnie podbiegli i zaczęli mnie błagać.
-Graj z nami w podchody. - zaczął Niall i złożył ręce.
-Błagamy! - krzyknął Louis.
-No okey. - wiwatowali i posadzili mnie na krześle. 
Tych dwóch wariatów nawet obudzili Alex, która zaspana musiała również z nami grać. Wrócił także Harry, który uśmiechnął się do mnie. Postanowiłam wpakować ich do jednej drużyny, żeby sobie wszystko wyjaśnili.
-No to co, chłopaki na dziewczyny? - powiedział Liam.
-Chyba śnisz. - powiedziała Dan.
-Ja, Zayn, Niall i Louis na Harr'ego, Liam'a, Dan i Alex. - zaproponowałam.
Wszyscy się zgodzili. W grze kamień, papier, nożyce wyszło, że moja drużyna się chowa. Reszta schowała się do namiotu, gdzie mieli odczekać dziesięć minut. Przemyśleliśmy wszystko i stwierdziliśmy, że schowamy się w lasku, który znajdował się paręset metrów dalej i później wrócimy do miejsca rozłożenia namiotów i pływając w jeziorze poczekamy na nich. 
Zbierając po drodze patyki i układając strzałki chodziliśmy po lesie. Nie dało się nas nie słyszeń, bo chłopacy zachowywali się ja małe dzieci i darli się w niebo głosy! 
Po godzinnym łażeniu po lesie przeszedł czas na odpoczynek. Wbiegliśmy do wody i zaczęliśmy się wygłupiać. Teraz pozostało nam tylko czekać na resztę.