sobota, 29 września 2012

Rozdział 12

                                                                         Z punktu widzenia Alex .
No cóż Jacka nie było byłam sama w pustej sali . Było cholernie nudno .
- Dzień dobry panno Sparks .
- Dobry .
- Będzie pani miała nowego wspólokatora  .
- O fajnie, a kto to?
- Dziewczyna w pa ni wieku . Nijaka Tiffany ...
- Kurwa! - prawie wrzasnęłam . - ojej przepraszam .,
- No cóż zaraz powinna przyjść .
- Aha, no dobrze . A wiadomo z jakich powodów tu jest?
- Straciła przytomność na dłuższą chwilę, musi być na obserwacji .
Nie powiedziałam nic byłam strasznie wkurwiona .
- Cześć . - usłyszałam ją . Usiadła na łóżku i zaczęła się rozpakowywyać .
- Pierdol się . - powiedziałam i odwróciłam . Gapiłam się bezsensownie w okno . 
Nagle usłyszałam głos Harrego . Spojrzałam w stronę jej łóżka, no i co? zobaczyłam akurat moment jak się lizali . 
- Możecie wymieniać się śliną gdzieś indziej? - spytałam i zmierzyłam ich morderczym spojrzeniem .
- No Alex przestań ! - powiedział Harry .
- Nie . 
- No czemu?
- Bo mam kurwa taki kaprys! 
- Jesteś zła o to ze się z tobą nie przywitałem?
- Tak kurwa! Prawie umarłam, ale kurwa się będę przejmować że jakiś lokowanym chujem . Bravo! - powiedziałam . Tak na prawdę zdenerwowało mnie to że nadal z nią jest . W tym momencie żałowałam że Jack nie mógł sobie zrobić czegoś poważniejszego. Wtedy siedział by tu ze mną .
- Ej ty lokowany człeku! 
- Hmm?
- Nie wiesz może czy moja siostra ruszy dzisiaj do mnie swe zacne dupsko?
- Nie przyjdzie . Gdzieś z Zaynem pojechała .
- Zajebiście kurwa zajebiście .
Najgorszy dzień w moim życiu ! Nie wiedziałam co mam ze sobą robić . Jak wymieniali się tymi cholernie czułymi słówkami typu kotku, misiu, słoneczko . Myślałam ze się zrzygam . 
- Papa kochanie będę tęsknić - powiedział Harry wychodząc .
- Jakie to kurwa urocze, mogę już rzygać?
- Czemu ty jesteś taka złośliwa?
- Bo się kurwa wkurwiłam . 
- Ona jest taka od samego rana .
- I ty mi się dziwisz?! 
- Tak .
- No kurwa być z taką osobą jak ty w jednej sali to tortury . 
- No chyba z tobą .
- A weź kurwa zamknij swój wytapetowany ryj bo twoje gadanie jest tak bez sensu jak fakt że żyjesz . 
- Pf .
- A chuj ci w dupę Idę spać !  - powiedziałam i próbowałam zasnąć . Straszne dużo spałam w tym szpitalu, ale co miałam robić jak nie było nic ciekawego do roboty?
*Oczami Zayna*
Postanowiłem, że dzisiaj Alex odpocznie sobie od nas i nie pójdziemy do niej. Z resztą Harry dzisiaj miał się udać do tej suki Tiffany, bo też trafiła do szpitala, więc wpadnie do niej przy okazji.
Spakowałem nas w jedną torbę. Postanowiłem, że wyjedziemy dzisiaj na cały dzień, a następnego dnia byśmy wrócili. Przy okazji przygotowałem trochę jedzenia. 
Robiąc, śniadanie usłyszałem, że ktoś schodzi na dół. Tak ciche kroki mogła mieć tylko Caroline. Odwróciłem się i ujrzałem jej piękną, zaspaną twarzyczkę. 
-Cześć kochanie. - powiedziałem i cmoknąłem jej usta.
-Cześć. - uśmiechnęła się.
Położyłem dwa talerze na stół i zasiedliśmy do wspólnego jedzenia. Powiedziałem jej o tym, co będziemy robić w ciągu najbliższych dni. 
-Jak mnie złapiesz, to przez ten czas będziesz mógł robić ze mną, co chcesz. - uśmiechnęła się i wybiegła z kuchni.
Przez chwilę nie dotarło do mnie, co powiedziała, ale kiedy się ocknąłem wybiegłem od razu za nią. Najpierw sprawdziłem taras, lecz jej tam nie było, więc wróciłem do domu. Przeczesałem cały salon, łazienki na dole i jej nie było, czyli musiała być do góry!
Wchodząc po schodach usłyszałem cichy śmiech. Sprawdziłem naszą sypialnię - brak żywej duszyczki. W łazienkach tak samo, czyli schowała się u któregoś z chłopaków.
Na pierwszy ogień zacząłem od Louisa. Zapukałem po czym wparowałem do sypialni. Chłopak krzątał się w bokserkach po pokoju i uświadomił mi, że za kilka dni musimy wracać do pracy.
Zapukałem do drzwi sypialni Liama i wszedłem. Pościelone łóżeczko, a chłopak robił twitcama. Krzyknąłem Vas Happenin?! po czym opuściłem pomieszczenie. 
Zostały mi sypialnie Nialla i Harrego, więc zacząłem od żarłoka. Chłopak oglądał telewizję i obżerał się popcornem.
-Nie widziałeś może Caroline? - zapytałem.
Wskazał mi drzwi na przeciwko, czyli sypialnię loczka. Wyszedłem i zapukałem do kolejnych drzwi.
-Albo Charlie wyjdziesz po dobroci, albo po złości. - krzyknąłem.
-O czym ty gadasz? - udawał zdziwionego.
-Twoja mina była bezcenna. - parsknąłem śmiechem
Rozejrzałem się po pokoju i mój wzrok padł na szafę. Była lekko uchylona, a przez to mogłem zobaczyć niebieski materiał - czyli koszulkę Charlie.
Po cichu podszedłem i gwałtownie otworzyłem szafę. Z niej wyszła zszokowana Charlie. 
-Co się stało? - zapytałem.
-Nigdy więcej nie poproszę cię o pomoc Styles! - krzyknęła i rzuciła w niego jego bokserkami.
Za plecami trzymała swoją bieliznę. Spojrzałem podejrzliwie na Harrego, lecz ten udawał znowu zdziwionego, że nie wie, skąd to ma.
Wyszliśmy razem i skierowaliśmy się do naszej sypialni. Tam moja dziewczyna przebrała się, uczesała i pomalowała. 
Uradowana wyszła z łazienki, złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą. Wziąłem szybko walizkę i zeszliśmy na dół. Pożegnaliśmy się z chłopakami.
Caroline usiadła na miejscu pasażera, a ja zająłem miejsce kierowcy i ruszyliśmy przed siebie. W zasadzie to pojechaliśmy do wynajętego domku. 

2 komentarze:

  1. Mam być szczera? Mało się dzieje i jest to krótkie :C Nie tego się po was spodziewałam. Liczę że w następnych rozdziałach będę tak samo ... hm . Następne rozdziały będę przeżywać tak jak poprzednie ;D

    OdpowiedzUsuń